Do tej pory wybrzeze RPA wygladalo dosc ''europejsko'', ale wszystko sie zmienilo, gdy dotarlismy na Wild Coast. Tam mozna bylo zobaczyc bardziej dzika (i biedniejsza) czesc wybrzeza i zarazem najpiekniejsza!!!!!
Caly region, a w szczegolnosci plaze wygladaly jakby byly nie tkniete przez czlowieka. W gaszczu zieleni trudno bylo dojrzec jakies domy. Nawet miasto wygladalo jakos inaczej. Drogi juz nie tak dobrej jakosci, mniej asfaltowych.
Postanowilismy nocowac w Port St. John, gdzie szukajac restauracji znalezlismy nocleg. Szczerze mozemy powiedziec, ze byla to jedna z najlepszych restauracji w jakich bylismy. Jedna z lepszych kolacji, jaka mielismy w roznych zakatakch swiata i napewno to miejsce bedzie dlugo pamietac i wspominac .Restauracje (i nasz hostel) byla polozona...cudnie, na malym wzgorzu (chociaz samochodem bylo ciezko wjechac), gdzie rozciagal sie piekny widok na plaze i ocean. Bardzo zalujemy, ze moglismy tam nocowac tylko jendna noc bo nie codziennie czlowieka budzi szum fal i tak piekny widok. Nic tylko siedziec caly dzien na tarasie...
Delicious Monster wygladal jakby byl zlozony z roznych czesci, ale jedzenie....bajka.....:
http://www.modernoverland.com/south-africa/eastern-cape/port-st-johns/the-delicious-monster/ |
Troche Indii w RPA :-0 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz